sobota, 21 marca 2015

~3~ I need a coffee, you are a Starbucks


Alice odprowadziła mnie pod same drzwi. Przez całą drogę dyskutowałyśmy o zadaniu. Obie nie miałyśmy pomysłu. Niby nie było to na ocenę, ale nauczycielka kazała nam potraktować to poważnie. A mówiąc poważnie, miała na myśli, że zostaniemy z tego rozliczeni. Zdawałam sobie sprawę, że dobrze by było wygrać. Lecz z drugiej strony było mi to obojętne. Chciałam tylko napisać dobrą piosenkę. Dobrą, nie najlepszą.
Wyjątkowo nie miałam pracy domowej, a naukę zawsze odkładałam na wieczór. Położyłam się na łóżku głową w dół, moje włosy opadły miękko na podłogę. Machałam nogami, oglądając nudne reality show. Czasem człowiek potrzebuje nic nie robić. Podobno oglądanie tego typu programów negatywnie wpływa na naszą inteligencję, ale o to właśnie chodzi. Człowiek chce się zresetować, przestać myśleć. Przede wszystkim, naiwnie liczyłam na przypływ weny. Chyba już każda możliwa piosenka została napisana. Wmawiałam sobie, że nie mogę się poddawać. Wystarczy, abym zaczęła. Wtedy porozmawiam z Rossem, a on mi pomoże.
Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Można powiedzieć, że otwieranie i witanie gości było moim obowiązkiem domowym. Zaskoczył mnie widok ubranego w czarne rurki, niebieską puchową kurtkę i, również niebieską, beanie Rikera. Bez słowa wpuściłam go do domu.
- Jest twoja mama? - zapytał.
- Tak, zaraz zawołam. Coś się stało?
- Jadę do Denver na zakupy. Grace chciała jechać ze mną.
Nim zdążyłam zrobić krok w stronę gabinetu, gdzie powinna być mama, wpadła ona jak burza do hallu, pospiesznie zakładając kurtkę.
- Och, Rik, jesteś! Nie mogę z tobą jechać. Zadzwonili z pracy, muszę tam zaraz być.
Mama pracowała w Aurorze, pół godziny drogi od Littleton. Była asystentką szefa policji. Mówi się, że policjanci są sztywni, nawet dla swoich dzieci. To nieprawda. Mama była kochana. Nigdy nie musiałam niczego przed nią ukrywać, mówiłyśmy sobie o wszystkim, zawsze potrafiła mnie zrozumieć.
- Ale może Sarah mogłaby z tobą pojechać?
Nie, mamo, nie mów tego.
- Czemu nie? – Blondyn uśmiechał się do mnie, czekając na odpowiedź.
- Mam prace domowe. – Chciałam jechać, ale wizja drogi z Rikerem sam na sam mnie przerażała. Nie budził on we mnie strachu, oczywiście, że nie. Bałam się, że przez przypadek wygadam się.
- Jeśli nie zdążysz ich zrobić to nie pójdziesz jutro do szkoły.
Miałam z rodzicami układ. Siedem dni w miesiącu mogłam nie iść do szkoły. Pod warunkiem, że zaliczałam wszystkie sprawdziany. Wybierałam sobie dni, kiedy po prostu wagarowałam w domu. Chorowałam raz na rok i czułam się pokrzywdzona przez los. Rodzice utrzymywali opinię, że jestem chorowitym dzieckiem i dlatego opuszczam szkołę. Nie nadużywałam ich zaufania. Zwykle nie szłam w piątki i szykowałam wszystko na babski wieczór z Alice.
- Napiszę ci usprawiedliwienie – nalegała moja rodzicielka.
- Pójdę się tylko przebrać – westchnęłam.
- Po co? Możesz tak jechać. – Rikerowi najwyraźniej się spieszyło.
- Tak – powiedziałam przeciągle. – Ale skoro już mam tragarza… Muszę założyć coś wygodniejszego do biegania od przymierzalni do przymierzalni.
- Ej! – krzyknął, a ja posłałam mu złowieszczy uśmiech i zniknęłam na schodach prowadzących na piętro.
Przebrałam się w ekspresowy tempie. Wygodne dżinsy, luźna bluzka, na to bluza. Przeczesałam włosy i wróciłam do hallu. Założyłam buty oraz kurtkę. Okazało się, że mama już pojechała. Zamknęłam dom i niepewnie skierowałam się do samochodu chłopaka. Kulturalnie przytrzymał mi drzwi i poczekał aż usiądę.
- Twoja mama mówiła, że mam pomóc ci w szukaniu sukienki na kolację u nas. – Odpalił silnik. – Czy ja wyglądam, jakbym się znał na sukienkach?
- Ani trochę – zachichotałam. – Czekaj, jaka kolacja?
- Nowi sąsiedzi, zawieranie przyjaźni, wiesz. – Jazda sprawiała mu przyjemność. Znał się na tym. Samochód nie „szarpał się”, wszystko było płynne.
- A nie mogę przyjść w dżinsach?
- Nie. To musi być sukienka. Do ziemi, czerwona. – Patrzyłam na jego profil, w myślach zazdroszcząc mu małego noska. Wyczuł mój zdziwiony wzrok i wybuchnął śmiechem. – Żartuję. Nie znam się na sukienkach i na tym, kiedy jaką włożyć.
- Czarna, nieco za kolano.
- Nie idziesz na pogrzeb, tylko do nas. Załóż różową, taką, żeby raziła po oczach. Choć z drugiej strony, róż będzie się gryzł z twoimi ognistymi włosami. Niebieska! – Zabrzmiało to jak „eureka”. – Zaufaj mi, niebieski to najpiękniejszy kolor.
- To mój ulubiony.
- Serio?
- Zaraz po depresyjnym czarnym.
Wypuścił głośno powietrze. Pilnowałam się, aby nie patrzeć na niego zbyt często. Riker potrafił czytać z oczu. Zaglądał w nie i widział duszę człowieka w całej okazałości. Nie miał problemu z rozpoznawaniem „tych złych” i „tych dobrych”. Zawsze trzymał się z właściwymi osobami. Nigdy nikt go nie zranił, bo obdarzał szacunkiem tylko tych, którym mógł zaufać. Nie miał wielu przyjaciół, lecz nie przeszkadzało mu to. Po co mieć ich setki, skoro tylko jeden, może dwoje, przybiegnie, gdy poprosisz?
- To jak ci idzie z zadaniem od Rossa? – Melodyjny głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Pewnie powinnam powiedzieć, że mam już jedną zwrotkę. Nawet nie zaczęłam. Nie wiem, co napisać.
- Najłatwiej pisać o miłości. Byłaś kiedyś zakochana?
Pokręciłam przecząco głową. To prawda, nigdy nikogo nie pokochałam.
- A ty byłeś?
- Raz. Wciąż jestem. – Uśmiech zniknął z jego twarzy, a pojawiła się tęsknota.
- Dlatego piszesz świetne teksty.
- Nie powiedziałbym. Choćby Cali girls. Ta piosenka była pisana, bo tęskniłem. Tęsknota boli. Podobno najłatwiej zapomnieć, więc próbowałem. Starałem się dostrzec coś w kalifornijskich dziewczynach. Coś, co przypominałoby mi o tej jednej. Rocky odwalił większą część. Wishing I was 23 napisałem po spotkaniu Dianny Agron. To było kilkumiesięczne zauroczenie, które mnie natchnęło. Nie ważne. Po prostu moje piosenki są wynikiem tęsknoty z miłości. Są próbą zapomnienia.
- To trudne. Nie byłam zakochana i raczej nie tęsknię za nikim. Właściwie to ja chyba boję się zakochać. Ty cierpisz z miłości. Boję się tego samego. – Chciałam powiedzieć „tęsknię za tobą”, ale nie mogłam. – Potrzebuję jakiegoś punktu odbicia od dna.
Blondyn przez chwilę myślał.
- Aż tak nie cierpię. Po prostu czasem jest mi smutno, że nie ma jej przy mnie. Może zacznij od „czasami miłość to straszne miejsce”?
Nie za bardzo wiedziałam, co zrobić z tym zdaniem, ale było lepsze niż nic. Trzeba tylko pociągnąć to dalej.
Odruchowo sięgnęłam do schowka w poszukiwaniu płyt. Cisza, jaka zapadała między nami, była nie do zniesienia. Z muzykiem najłatwiej rozmawiać o muzyce. W schowku były płyty, kilka par okularów przeciwsłonecznych, stare bilety i paragony, plik zdjęć zespołu oraz kilka długopisów. Walk the moon, Maroon 5, The Script, Neon Trees – przeglądałam po kolei płyty w poszukiwaniu czegoś, co lubiłam. Ja i Riker mieliśmy bardzo podobny gust muzyczny. Może z wyjątkiem klasyki i The Beatles. Nigdy nie rozumiałam fenomenu tego średniowiecznego zespołu.
- The Pretty Reckless? – zapytałam zdziwiona, patrząc na płytę.
- Rocky szaleje na punkcie Taylor, jej głosu, stylu i solówek w piosenkach.
Wolałam, kiedy śpiewali mężczyźni. Taylor była wyjątkiem. Jej zachrypnięty od przesadnego palenia głos brzmiał fantastycznie. Same teksty piosenek nie były mądre, ale muzyka była magiczna. Samo słuchanie Follow me down pozwalało pozbyć się negatywnych uczuć. Mocne brzmienie gitary, basu i perkusji – to lubię. Włączyłam Going to hell i wygodnie oparłam się o fotel. Starałam się powstrzymać przez śpiewaniem, ale to było silniejsze ode mnie. Po minucie krzyczałam równo z Taylor, a Rik robił chórki. Długie włosy łaskotały mój nos, kiedy energicznie potrząsałam głową.
- Powinnaś do nas dołączyć! – blondyn przekrzykiwał następną piosenkę zanim przyciszył dźwięk. – Masz świetny głos. Zaśpiewasz coś jeszcze?
Przecząco pokręciłam głową. Jak na zawołanie, moje policzki zrobiły się gorące. Musiałam szybko zmienić temat.
- Jak wam się układa z dziewczynami?
- Jakimi dziewczynami? – Chciałam powiedzieć, o co mi dokładnie chodzi, ale nim otworzyłam usta, odezwał się ponownie Riker. – Jak mi teraz wyjedziesz z Rolex to przysięgam, że coś ci zrobię. Boże, ten świat się stacza. Wystarczy zaobserwować dziewczynę na Instagramie, a już wszyscy mówią, że to słodka para. Alexę Dowd poznaliśmy na planie do Loud. Zaprzyjaźniła się z Rydel. Stopniowo spędzały ze sobą coraz więcej czasu. Pokazywała się z nami, zrobiliśmy sobie kilka wspólnych zdjęć, ale między nią a Rocky’m nigdy nic nie było, nie ma i nie będzie. Czasem sobie poflirtują, ale to nie ma żadnego znaczenia. Z tego, co wiem, Alexa ma teraz chłopaka i bynajmniej nie jest to Rocky. A Rolex to szwajcarska firma zegarków. Rydellington jest na pokaz. Fani, szczególnie ci najmłodsi, mają z tego uciechę. Od czasu do czasu Dells i Ell migdalą się na scenie, a to wywołuje niesamowitą euforię. To para dobrych przyjaciół, ale nic poza tym. Tak sobie myślę, że Ellington się mnie boi. Nawet gdyby chcieli być razem to stoję im na drodze. Niespecjalnie, oczywiście. Rat to mój przyjaciel i chcę, żeby był szczęśliwy. – Westchnął. – Za dużo mówię, odchodzę od tematu i język mi się plącze. Mam na myśli, że Rolex, Rydellington i wszystkie inne pary nie istnieją. Tylko Ryland chodzi z Savannah.
- Dobrze wiedzieć, ale mi chodziło o zupełnie coś innego. – Mina chłopaka była bezcenna.
- Ja już się nie odzywam. O, Starbucks! – Samochód gwałtownie skręcił, a ja uderzyłam głową o szybę. – Nic ci nie jest?! – Naprawdę wyglądał na zmartwionego. Chwycił mnie za dłoń, jednocześnie patrząc na drogę. – Przepraszam, nie chciałem, żeby coś…
- Riker, nic mi nie jest – zapewniłam z uśmiechem.
Wjechał na parking przez kawiarnią. Zorientowałam się, że nasze palce nadal są splecione. Nie wyglądał jakby miał zamiar mnie puścić. Zrobił to dopiero, gdy wysiadaliśmy. Polecił, bym wyjęła ze schowka zdjęcia zespołu i długopis. Wyjaśnił, że woli być przygotowany na spotkanie z fanami. Domyśliłam się tego już wcześniej. R5Family była wszędzie. R5 dawało młodym ludziom dobry przykład. Nie zawsze, co wynikało z dorastania i szukania samych siebie, ale i tak było lepsze niż inne zespoły. Fanów R5 cechowało to, że widząc się pierwszy raz, określali siebie mianem sióstr lub braci, pomagali sobie, byli pogodni, szanowali innych. Był to wyjątkowy fandom. Między jego członkami była więź, czego nie miały pozostałe.
Już przy wejściu zaczepiła nas dziesięcioletnia dziewczynka, prosząc ze łzami szczęścia w oczach o podpis i zdjęcie. Objęcie ramieniem, promienny uśmiech – standardowa pozycja Rikera do zdjęcia z fanką. I zygzaczek na wcześniej wydrukowanym zdjęciu, imitujący imię basisty.
- Siadamy przy oddzielnych stolikach – poinformowałam.
- Czemu?
- Bo ludzie mogą nas wziąć za parę.
- Nie przeszkadza mi to.
Popchnął mnie lekko do środka. Zamówił dwa karmelowe frappuccino i usiadł naprzeciwko mnie. Wreszcie zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Poprosiłam, aby opowiedział o Kalifornii. Więc opowiedział. Rozmarzył się przy wzmiance o gorących plażach i wysokich falach. Cała rodzinka Lynchów uwielbiała serfować. Prócz tego, uprawiali całą masę innych sportów, które ciężko było zliczyć. Słuchałam z zafascynowaniem, od czasu do czasu popijając kawę.
Riker był jedną z niewielu osób, które mnie rozumiały. Nie wiem, czy to przez to, że był najstarszy. Jako dziecko rozmawiałam z nim o wszystkim. Kochałam go jak rodzonego brata.
                                     
Nie bawię się już w akapity. Nie chcą być równe.
Czuję, że muszę wytłumaczyć, dlaczego nie było rozdziału.
Raffy napisała coś w stylu:
"KJDBVKJDSBKJ
TEEN WOLF.
OGLĄDAJ, KOCHANA."
Obejrzałam... 1 sezon w dwa dni. Jestem na 3. To moje nowe uzależnienie.
Nie dopytujcie też, kiedy następny rozdział. Egzaminy już za miesiąc, a mama szczęśliwa z moich ocen nie jest. Pff! Nie są takie złe.
Choć cały pomysł na ten rozdział miałam w głowie, nie mogłam go przelać na pap... ekran? Ekran. Nie dopisałam ostatniej części, ale chyba takie zakończenie jest lepsze.
Idzie lato, moi drodzy. Skąd to wiem? Otóż, na moich włosach pojawiają się pasma w kolorze słomy, a to oznacza, że słońce mocno grzeje. Tak, latem mam jaśniejsze włosy niż zimą.
Jakiekolwiek błędy poprawię w niedalekiej przyszłości. I czekam na opieprz na temat tego, co jest źle. Mówię serio :)
xoxo
~Liv~

9 komentarzy:

  1. 'Nic ci nie jest?!' Myślałam, że padnę XDD
    Rozdział wspaniały ^^
    Czekam na ten piękny moment, w którym Riker zrozumie, że to ich dawna przyjaciółka
    Czekam na następny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Nom, więc nadszedł ten moment, gdy w końcu ruszyłam dupę, nadrobiłam wszystkie rozdziały i postanowiłam skomentować :D Nie śmiej się, mówię serio! XD Cóż... od czego by tu zacząć? Wait... łączę wątki... okej, już ;) Rozdział jest Z.A.J.E.B.I.S.T.Y !!! Cholera, dziewczyno... jak to jest kurde możliwe, żeby mieć tyle talentów? Nom, jak? Zdradź sekret, please :) Twoja grafika mnie powala, a rozdziały uzależniają, naprawdę! Muszę koniecznie nadrobić Always. To twój pierwszy blog, na pewno jest boski. Cóż, obiecuję, że postaram się, żeby nie zajęło mi to tak dużo czasu. Wiesz... szkoła i itd., i itp... sama dobrze wiesz, o czym mówię. Ale serio bardzo chcę poznać tą historię. Muszę się wziąć i przeczytać xd Ten blog za to jest perfekcyjny. Jesteś bardzo dobrą pisarką. Fabuła jest świetna, błędów nie robisz... nic dodać, nic ująć, kochana. Mogę tylko powiedzieć, że czekam niecierpliwie na następny rozdział :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Weronika <333

    OdpowiedzUsuń
  3. To wiadome, że Riker kocha Sarah.

    Zapomniałaś pojechać po Raurze.
    Pojechałaś Rydellington, Rolex, a o Raurze zapomniałaś.
    Szkoda.

    Racja.
    Policjanci nie są sztywni.
    Oczywiście, zdarzają się i tacy, ale nie wszystkich można wkładać do tego samego worka.

    No i jeszcze jedno.
    Oni wszyscy tam wiedzą kto jest kim, ale próbują grać w jakąś bezsensowną grę, bo myślą, ze druga strona nie wie.
    Z tego zawsze wynikną problemy.

    A na koniec coś, o czym zapomniałam napisać pod poprzednim rozdziałem.
    Rocky porównany do ziemi.
    Pomyślmy...
    Czyje to są słowa?
    Ale to tak nawiasem mówiąc.

    Pozdrawiam
    Lex

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekhem, ekhem.
    Chcesz opieprz? Prosz bardzo.
    CODZIENNIE wchodziłam na tw bloga i dupa. Nieładnie tak trzymac mnie w niepewności.Lecz po długości rozdziału wybaczam. c:
    Cholercia, nadal nie mogę uwierzyć, że oni jej nie pamiętają. NO JAK?! Mieli jakiś wypadek i stracili pamięć? Albo nie stracili pamięci tylko starość ich dopadła. Dziady jedne.
    Riker dużo gada <3 Słodkooo <3
    Podświadomość mi podpowiada, że Delly albo Rocky pierwsi sobie przypomną Sarah. Na początku myślałm, że to Riker będzie tym pierwszym, ale skoro do tej pory sobie nic nie przypomniał to nie będzie on. Chyba. Ty jesteś nieprzewidywalna, więc nie mam pewności.
    Pozdroooo C:

    OdpowiedzUsuń
  5. #Idę! xD
    Na początku,kiedy Rik przyszedł po mamę Sarah myślałam,że on chce wyrwac tą matkę xD *FACE PALM* xD
    Wspaniale,że napisałaś rozdział! Wiesz,tak troszeczkę mi się zapomniało o tym blogu,a jak wyskoczyła mi informacja,że dodałaś to przybiegłam xD
    Pozwól,że zacytuję ''Ja już się nie odzywam. O, Starbucks!'' Czy ty przypadkiem nie obserwujesz mnie i moich znajomych jak idziemy przez galerię?! xD Mam taką sytuację zawsze kiedy idziemy do Galerii Katowickiej xD *HISTORIA ŻYCIA* xD
    Masakra... xD
    Czekam na następny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że było dużo Rikera.
    Zgadzam się, że niebieski to najpiękniejszy kolor ;)
    Do czcionki już się przyzwyczaiłam :)
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niebieski rządzi!!!
    Pojazd po Rydellington i Rolex... Ja w głębi duszy wierzę że Rydellington istnieje. :D
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Całuski :*
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  8. Co jak co, ale to jest mój ulubiony blog twojego autorstwa.
    Wszystkie były niesamowite i mam przez każdy kompleksy, ale jeju jesteś moją boginią, Liv <3
    Tak, może i kocham bloga Matrioszki, ale twój i tak i tak będzie dla mnie na pierwszym miejscu.
    Nie wiem dlaczego, może z tego powodu, że twoje blogi nie opierają się na rutynie: Poznanie, miłość od pierwszego wejrzenia, ślub...
    Do tego twój styl pisania, tylko pozazdrościć.
    Co do fabuły: Wszyscy- Dlaczego o niej nie pamiętają?
    Ja- Boże, jakie to genialne i oryginalne! Choć pewnie to tylko gra, tylko nikt nie ma o tym pojęcia.
    Wszystko rozkładasz i wyjawiasz stopniowo, przez co czuje się tą zachłanność, chęć nowego rozdziału i to wyczekiwanie.
    Pragnie się więcej i więcej.
    Ja pragnę więcej i więcej.
    Co z tego wynika?
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <3
    ~Alex <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Blog super, przeczytałam już wszystko.
    Słuchaj, naprawdę bym chciała, ale po prostu nie umiem pisać długich i wyczerpujących komentarzy. ):

    No i nominowałam cię do LBA! Pytania na moim blogu.
    http://only-love-raura.blogspot.com/p/lba.html

    OdpowiedzUsuń