sobota, 7 marca 2015

~2~ I'm talking about starting out as friends...




     Budzik zadzwonił równo o piątej trzydzieści. Smile to był dobry wybór. Każdego poranka budziłam się z uśmiechem. Bez zbędnego ociągania się, wstałam, wyłączyłam budzik i udałam się do łazienki. Wczoraj zasnęłam w łóżku z podręcznikiem do biologii. Musiałam wyprzeć myśli o Rossie, a nie znałam lepszego sposobu niż intensywna nauka.
Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic. Skupiłam się na zajęciach, jakie miały się odbyć. Ale to również przypominało o Rossie. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądała nauka z nim. Uczył się w domu. Oczywiście miał takie prawo, ale wiadomo jak wygląda nauka w domu. Jest więcej luzu, a testy zdaje się niemal bezstresowo. Zazdrościłam mu tego przez pewien czas. W końcu mama wytłumaczyła mi, że nauka w domu jest nieefektywna i lepiej chodzić do szkoły. Dzięki temu miałam być wykształcona i mądrzejsza od niego. Jako mała dziewczynka, uwierzyłam w to. Teraz, również wiedziałam, że mama miała rację. Lynchowie mogli sobie pozwolić na niechodzenie do szkoły. Fanki nie dawałyby im spokoju.
        Omiotłam wzrokiem łazienkę i zorientowałam się, że nie wzięłam ubrań. Owinęłam się ręcznikiem, a na głowie zrobiłam „turban”. Z nadzieją, że mama wyprasowała mój mundurek, udałam się do pokoju. Zwykle kładła moje ubrania na fotelu i sama układałam je w szafie. Spojrzałam na siedzisko pod oknem. Nie było tam mundurka, ale był ktoś inny. Właściwie po drugiej stronie. Ross siedział na materacu i patrzył na mnie. Wyglądał na zaskoczonego. Ale nie tym, że to mój pokój, lecz tym, że już wstałam. Miał na sobie tylko szare dresy. Łańcuszka z krzyżem chyba nie można liczyć, jako część stroju. Włosy miał potargane, co oznaczało, że dopiero wstał. Nim zorientował się, że na niego patrzę, jego wzrok był smutny. Siedział z głową opartą na kolanach, więc nie mogłam zobaczyć jego miny, ale wyobrażałam sobie, że usta ma zaciśnięte w wąską linię.
        Wybraliśmy sobie pokoje naprzeciwko, aby móc rozmawiać w nocy. Niejednokrotnie gapiliśmy się na siebie przez kilka minut, gdy żadne z nas nie chciało spać. Z biegiem czasu wymyśliliśmy „tajny kod”. Opierał się on na mrugnięciach latarki. Sąsiedzi skarżyli się na światło latarek lub na nasze wydzieranie się do siebie za dnia. Rodzice upominali nas, ale nigdy nie skutkowało. A kiedy zabrali nam latarki, nauczyliśmy się języka migowego. Ross dzielił pokój z Rylandem, więc RyRy czasem do nas dołączał.
        Blondyn podniósł głowę. Przygryzł wargę, co było dwuznaczne. Albo starał się nie roześmiać, albo… Albo ja stałam w samym ręczniku, a jego naszyły głupie myśli. Energicznym krokiem podeszłam do okna i zasłoniłam zasłony. Gdyby mnie pamiętał to nie zrobiłoby to na nim większego wrażenia. Ale niestety tak nie było. Byłam dla niego zupełnie obcą dziewczyną, która paraduje po pokoju w samym ręczniku i bezczelnie gapi się na niego przez kilka minut. W sumie mogłabym posądzić go o to samo. Uświadomiłam sobie, kto prowadzi dziś zajęcia i poczułam, jak palą mnie policzki. Ile ja bym dała, żeby to Rocky nas uczył.
*Rocky zawsze był najbardziej naturalny. Najbardziej siedział w muzyce samej w sobie, ale fani też są dla niego bardzo ważni. Mam wrażenie, że nie potrafi kłamać. Gdy jest jakiś wywiad i w jakimś momencie widać, jak członek R5 coś naciąga, to on udaje, że tej sytuacji nie ma. Jego styl jest prosty i dobry, nie przegina w żadną stronę. Mógłby skrócić włosy do ucha, jak kiedyś miał. Ale tak też jest nieźle, jemu to po prostu pasuje. Razem z Ellem tworzą świetny duet, widać, jak dobrze się ze sobą dogadują.* Prócz tej wesołej strony, Rocky ma jeszcze jedno oblicze, które ukazuje się bardzo rzadko. To buntownik. Nie zawsze wszystko robi dobrze, ale zawsze chce dla wszystkich jak najlepiej. Ma silną psychikę. Tam, gdzie większość by się załamała, on potrafi dać sobie radę. Rocky jest stały i silny, jak ziemia, która potrafi też zatrząść się, ku przerażeniu wszystkich wokół.


         - Sarah! – Alice pomachała do mnie z drugiego końca korytarza. 
         - Jak było u dziadków? – zapytałam. 
         - Znośnie. Mama i babcia gadały o przepisach, a tata i dziadek o zmianie samochodu na większy. Ja dostałam półmisek z ciastkami i pilot do telewizora. Akurat leciało Austin i Ally. Uznałam, że trzeba oglądać, bo z czego innego Ross może zrobić kartkówkę? Ale dziś przyszłam do szkoły i dowiedziałam się, na czym będą polegały zajęcia. – Kochałam ją za wieczny optymizm. Mówiła dużo i szybko, a uśmiech nigdy nie znikał. – Ross poprowadzi, tak jakby, zajęcia artystyczne. Da nam jakieś zadanie do wykonania, oczywiście związane z muzyką. Ma to rozwinąć naszą wyobraźnię i bla bla bla. Po prostu nauczyciele uznali, że przydadzą nam się takie zajęcia. W sumie to się cieszę. A ty? 
          - Yhm – mruknęłam. – Ross obserwował mnie dziś przez okno. 
          - Jak za starych, dobrych czasów! 
          - Nie – pokręciłam głową. – Spotkałam go wczoraj, gdy wracałam ze szkoły. Nie poznał mnie, Alice. Poza tym, był oschły. Zmienił się. – Pod powiekami zbierały mi się łzy, nie pozwoliłam im płynąć. 
          Alice przytuliła mnie i potarła dłonią moje plecy. Weszłyśmy do sali, gdzie odbywała się historia. Wojna secesyjna to ulubiony temat naszego profesora. Tradycyjnie, lekcja rozpoczęła się od zapytania kilku osób. O ile siedziało się cicho i uważało, można było uniknąć pytań. Było to lepsze rozwiązanie niż kartkówka. 
          Przygryzałam ołówek, tępo gapiąc się na zegar. Wskazówki przesuwały się mozolnie. Lekcję muzyki miałam dopiero za dwie godziny. Z jednej strony, nie mogłam się doczekać, z drugiej, nie wiedziałam, czego się spodziewać i to mnie przerażało. Może to zbyt mocne słowo. Po prostu czułam dziwne skurcze w brzuchu. 

         Minęła historia. Przypomniałam sobie, że nie wzięłam z domu lektury, która była mi potrzebna na angielski. Pobiegłam po nią do biblioteki, zostawiając Alice. Nie mogłam narzekać na brak książek. Dostawałam je na każdą okazję, a szkoła nie żałowała pieniędzy dla biblioteki. Woluminy piętrzyły się na drewnianych regałach. Wyglądało to trochę, jak komnata w zamku, tylko trochę unowocześniona. 
         - Ekologia. 
         - Ekologia. 
         - Jedziesz. 
         - Ekologia, nauka zajmująca się… 
         - To już połowa sukcesu. 
         - Przestań. Chcę normalną nauczycielkę, a nie ciebie. I przestań się szczerzyć. 
         Ukradkiem wyjrzałam zza regału. Znałam oba głosy. Blondyni siedzieli przy stole na środku pomieszczenia. Mieli ze sobą książki, zeszyty oraz kubki z kawą. Najwyraźniej uczyli się. 
          - Nie chce mi się już. – Ross naciągnął kaptur na głowę i ułożył się. 
          - Masz w tym roku egzaminy, więc musisz się uczyć. A projekt jest ciekawy, będziesz się dobrze bawił. Wiem, że masz do nas żal. Ale my naprawdę nie chcemy bawić się w liceum. 
          - Nie mam żalu. Znaczy, moglibyście mi pomóc, ale to nie o to chodzi. Littleton przywołuje wspomnienia. Odkąd dowiedziałem się, że wracamy, jestem taki… 
          - Markotny? – podsunął Rik. – Rozumiem cię. Za dużo myślisz. Dobrze być wreszcie w domu. 
          - To twój dom, nie mój. Nie czuję jakiejś specjalnej więzi z tym miastem. 
          Starszy pokiwał głową i pochylił się nad lekturą. Prawdopodobnie czytał „If I stay”. To książka dla niego. Mógł utożsamiać się z Adamem. Obaj kochają dobrą muzykę i mają zespół. Ja mogłabym być Mią. Nie ze względu na tragedię, jakiej doświadczyła, absolutnie nie. Mia jest nieśmiała, nieco tajemnicza, lubi muzykę klasyczną. Mozart wymiata. Choć na co dzień wolę pop-rock, od czasu do czasu muszę posłuchać klasyki. To niesamowite, że ludzie o tak różnych charakterach i zainteresowaniach, znaleźli wspólny język. Stanowili idealną parę. „If I stay” przeczytałam kilka razy. Zawsze płakałam. Tak zachwycałam się tą książką, że mama w końcu sama ją przeczytała. Przyszła do mnie wieczorem, odłożyła ją na półkę i usiadła. 
           - Nigdy więcej nie dawaj mi takich książek do czytania. – Spojrzałam na nią zaskoczona. – To było straszne. Jeden, zwykły, normalny dzień i nagle taka tragedia. Po przeczytaniu człowiek zaczyna doceniać, ile ma. Jak ważna jest rodzina, życie. Na jej miejscu, postąpiłabym inaczej. 
          - Ale Adam… – zaczęłam. 
          - E tam. Adam nie był aż tak ważny. 
         Wyszła, nadal powtarzając słowa „taka tragedia”. Adam był najlepszą postacią i prawdę powiedziawszy najważniejszą. Bo gdyby nie on, Mia nie podjęłaby takiej decyzji. To Adamowi najbardziej zależało na zobaczeniu jej. Ryzykował, by być przy ukochanej. Dla mnie i Alice Adam był, jest i będzie ideałem chłopaka. 
         Nie, nie podsłuchiwałam rozmowy braci Lynch. Próbowałam usprawiedliwić się sama przed sobą i wmówić, że to tylko przez przypadek. 

         Siedzieliśmy w klasie. Cisza, jak makiem zasiał. Wszyscy czekają na wielkie wejście, a ja kręcę się niespokojnie i rozglądam dookoła. Nie potrafiłam zrozumieć, co takiego fascynującego jest w Rossie. Znałam go, wiedziałam o nim więcej niż wszyscy moi znajomi razem wzięci, dlatego nie robił na mnie wrażenia. 
        - Miło cię znowu widzieć, Ross. – Nauczycielka powitała chłopaka szerokim uśmiechem. Kiedyś uczyła nas muzyki w podstawówce, a Lynchów zapamiętała dokładnie. – Zostawiam was, ale wrócę pod koniec lekcji. 
         Już miałam rzucić do Alice jakąś uwagę na temat tego, że Ross nie potrafi zapanować nad dwudziestoma osobami, ale, ku mojemu zaskoczeniu, po wyjściu nauczycielki nadal panowała cicha. 
         - Chyba przedstawianie się nie będzie konieczne. – Oparł się o stolik nauczyciela. – Ale wypadałoby jakoś zacząć. Cześć, jestem Ross, jestem w waszym wieku. Urodziłem się w Littleton, ale wyprowadziliśmy się z rodziną do Los Angeles, założyliśmy zespół i z tego oto powodu tu jestem. Wiem, że plotki rozchodzą się szybko, więc pewnie nikt nie będzie zaskoczony, jeśli powiem, że zadaniem jest napisanie piosenki do „Austin i Ally”. Do was należy wybór, czy będziecie pracować w parach, grupach lub osobno. Ustalicie to za chwilę. Piosenka nie może być romantyczną balladą ani satanistycznym metalem. Musi być w stylu Austina Moona. Coś na kształt „A billion hits” będzie dobre. Jestem do waszej dyspozycji dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale z doświadczenia nie radzę wam przychodzić o trzeciej nad ranem, bo Rocky posieka was na drobne kawałeczki, a głowy natknie na pale i ustawi w ogrodzie. – Klasa wybuchła śmiechem. – Mówię serio. – Kącik jego ust delikatnie zadrżał. – Możecie przynosić mi teksty, z którymi będę wam pomagał. Coś podpowiem, coś dopiszę. Możecie też złapać mnie w szkolnej bibliotece. Siedzę tu kilka godzin, ucząc się. To chyba tyle. Teraz ustalcie grupy albo i nie. Uprzedzam wasze pytania, jeśli wybierzecie pracę indywidualną to cała klasa się do tego stosuje. Nie ma podziału na grupy, pary i jeszcze kilka osób, które pracują same. 
          No i zaczął się harmider. Jeden przekrzykiwał drugiego. Chłopcy byli za pracą w grupach lub parach, lecz znaczna część dziewczyn wolała pracować nad piosenką samodzielnie. Dlaczego? Chodziło głównie o spotkania z Rossem. Nie chciały chodzić w parach, a co gorsza grupach. Każda chciała mieć swoje pięć minut, by zabłysnąć przed blondynem, pokazać, że to ona jest najlepsza. Mi było to obojętne. Nawet nie miałam pomysłu na tę piosenkę. Nigdy nawet nie napisałam piosenki! 
        Koniec końców stanęło na tym, że każdy pracuje sam. Oczywiście, wolałam pracować z Alice, ale pewnie wcale nie szłoby nam lepiej. Czas mieliśmy do wyjazdu R5. Wszystkie piosenki miały być do tego czasu dostarczone. Trzy miesiące na stworzenie utworu w stylu Austina Moona, świetnie. Zdawałam sobie sprawę, że nie jestem Rikerem, który potrafi napisać dwie zwrotki po obejrzeniu pierwszego lepszego filmu. 
          Na sekundę podniosłam wzrok, by spojrzeć na Rossa. Spotkałam się z dużymi, czekoladowymi oczami i blond grzywką opadającą na czoło. Patrzył na mnie przez moment, po czym uśmiechnął się blado i usiadł w fotelu nauczycielki.

                                      
*...* Cały fragment jest autorstwa Captain Sparrow. Publikuję go za jej zgodą. [tekst oryginalny] 
Chyba każdy wie, kim jest Sparrow :)
http://r5-backstage.blogspot.com/ - Tylko dla ludzi o mocnych nerwach.

Cały dzień sprzątałam. Remont generalny pokoju i te sprawy. Wypiłam jakiś energetyczny, witaminkowy cud, który kupił mi brat, ale nie czuję różnicy. Od 11 w tle Nejfen, mama patrzy na mnie z mordem w oczach. Śpiewaj, Nejf, śpiewaj.
Bardzo mi miło powitać nowych czytelników :) Szczerze, nie spodziewałam się, że ktoś tu zajrzy.
Gdyby nie zamówienia, rozdział byłby wcześniej. Ogólnie rozdziały będą co dwa tygodnie, I think. 3gim, rozumiecie.
ALEEEE...
Dzięki mojej mentorce, mojemu mistrzowi, zostałam laureatką z j. polskiego, a to zdjęło ze mnie ogromny stres.
Przepraszam za szablon, ale nie jest on jeszcze gotowy. Mogłabym wykorzystać jakiś z Dellylandu, ale nie chcę, bo ma być jasno, prosto i przejrzyście.
Kto jeszcze nie czytał "Zostań, jeśli kochasz", ręka do góry?
A kto jeszcze ani razu nie przesłuchał MTYEK?
Nie wiem, na co czekacie XD
Do napisania!
xoxo
~Liv~

9 komentarzy:

  1. No więc...
    Oprócz fragmentu Sparrow, widzę tu jeszcze...
    A z resztą, sama wiesz.
    Podobało mi się to, jak opisywałaś braci.
    Ale fragment, który mi się najbardziej podobał to ten o 3 w nocy.
    Pisać piosenkę..
    Takie zadanie jest ok.
    A! I ręcznik. Dobre, naprawdę dobre.
    Szacun.
    Adam jest fajny.
    W ogóle "Zostań, jeśli kochasz" jest ok.
    Chociaż to nie mój styl i wole zupełnie inne książki.
    I znam o wiele lepsze.
    Na temat MTYEK się nie wypowiem.
    Powodzenia na egzaminach.
    Pozdrawiam
    Lex

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta akcja z ręcznikiem.. xD
    Śmiałam się, ale nie wiem dlaczego xd
    Mnie nie ogarniesz :p
    Coś mi się zdaje, że Rossowi coś zaczyna świtać w tej jego blond główce.
    Nie wierzę, żeby nie rozpoznał dziewczyny, z którą przyjaźnił się X lat + ma pokój naprzeciwko niej!
    Rozdział świetny. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. łoohohohohooh grubo, xD
    Ten ręcznik! xD Jejku. Przypomniała mi się moja kolonia jak w środku nocy z koleżankami szłam przed korytarz i moja wychowawczyni wyszła w samym ręczniku xD hahahahhahaha HISTORIA ŻYCIA! xD
    Ta piosenka,to może byc klucz do sukcesu!
    Przeczytam tę książkę,cholernie mnie tym zaciekawiłaś,tak szczerze mówiąc :D
    czekam na kolejny wspaniały rozdział.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Historia zaczyna się rozkręcać :)
    Gratuluję olimpiady z polskiego!
    "Zostań jeśli kochasz" czytałam - to jedna z moich ulubionych książek.
    Pozdrawiam i Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://r5-luminosity.blogspot.com/p/lba.html
    Nominowałam Cię do LBA :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och i Ach
    Przy tym rozdziale ja mogę tak w kółko.
    Cudowny, cudowny i jeszcze raz cudowny.
    Jak dla mnie mogli by się już poznać, rzucić w sie sobie w ramiona i całować ile wlezie, ale tak tak też jest cudownie. xD
    Pisz nie przestawaj ja potrzebuję rozdziałów szybko pisz no pisz !!!
    Czekam na kolejny!!!!

    Nominowałam cię do LBA kochana.
    Blog tak zaj****ty że pierwszy wpadł mi do głowy. xD
    http://r5-rock.blogspot.com/p/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do LBA! Więcej informacji tutaj : http://rossbossandlove.blogspot.com/p/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  8. No dawaj nexta, bo umreeee ;-;

    OdpowiedzUsuń
  9. FUCK U BLOGGER!
    JESTEM DO TYŁU! Z WSZYSTKIM!
    Eh.-,-
    Rossdział superaśny!
    'Chyba każdy wie kim jest Sparrow'. Heheheheh....
    Kto??? o_O
    Uwielbiam FS, czekam niecierpliwie na nn! ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń