-
Tata!
Czteroletnia
dziewczynka o włosach białych jak śnieg i sięgających niemal ziemi rzuciła się
mężczyźnie w objęcia. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Objęła go za szyję i
mocno przywarła, ciesząc się znajomym zapachem bezpieczeństwa.
-
Katherine, tak się cieszę, słoneczko. – Ucałował jej jasne czoło. – Tak bardzo
za tobą tęskniłem.
-
Ja też!
Jej
śmiech rozniósł się po całym pokoju, kiedy roztrzepywała jeszcze wilgotne po
prysznicu włosy ojca. Śmiech doprowadził do czkawki. Gdy czknęła z jej ust
wystrzelił płomień ognia. Mężczyzna w ostatniej chwili osłonił twarz taflą
wody, która ugasiła ogień.
-
Khaleesi! – Krzyk matki sprawił, że oczy dziecka na moment stały się złote,
lecz szybko powrócił dawny brąz. – Mogłaś spalić tacie włosy!
-
Nic się nie stało. – Odstawił małą na podłogę i podszedł do kobiety. – Cześć,
skarbie.
Założył
kosmyk jej białych włosów za ucho, pogłaskał po policzku, aż przeszły ją
przyjemne dreszcze, i nachylił się. Złączył ich wargi w gorącym pocałunku. Usta
momentalnie nabrały ognistego koloru, syczały przy każdym dłuższym zetknięciu.
-
Riker – wyszeptała, kładąc mu drobne dłonie na torsie. – Tęskniłam.
-
Ja też. Pokażę ci jak bardzo, ale trochę później. Chodźmy do reszty.
Złapawszy
córkę za rączkę, ruszył do drzwi, które prowadziły do drugiego pokoju. Tam
znajdowała się reszta zespołu. Rocky tulił w objęciach Raquelle oraz ich
trzyletniego synka Isaaca, Rydel miała Ellingtona na co dzień, więc tylko
siedziała mu na kolanach i słuchała, co szepcze jej na ucho, Ross też nie
przeżywał spotkania, ponieważ Courtney – jego dziewczyna od trzech lat –
pojechała w trasę razem z nimi.
-
Ludzie, to jest koniec trasy Sometime last night – ogłosił Rocky. – To był
niesamowity rok, niesamowite wrażenia, jedzenie, kultury, ludzie. Ale teraz
wracamy do Los Angeles, do naszego spokojnego domu, do łóżek. Chcę spać.
-
To był najlepszy rok i najlepsza trasa – dodał Ell. – Możemy być z siebie
dumni.
Zabrakło
kieliszków i szampana, aby uczcić koniec największej i najsławniejszej trasy na
świecie. R5 opanowało ludzi zarówno młodszych, jak i starszych. To, co robili
na scenie było niesamowite, tłum wariował od nadmiaru pozytywnej energii, jaką
dostawali od zespołu. Jednak w ten sposób również zespół zyskiwał siły i chęci
do dalszego tworzenia.
Wszelkie
niebezpieczeństwa zostały zażegnane, bogowie nie ingerowali w ich życie. Z
małymi wyjątkami, jak odwiedzanie Katherine i Isaaca. Nie musieli używać swoich
mocy, ale to było dla nich naturalne, nie mogli całkowicie tego odrzucić.
Daenerys nadal była boginią smoków, co nie do końca cieszyło Aresa. Zeszła na
ziemię i żyła u boku Rikera, któremu urodziła córkę. Wspólnie nazwali ją
Katherine, lecz szybko się okazało, że będzie potrzebowała drugiego imienia.
Imienia, które pozwoli Matce Smoków nad nią panować. Khaleesi naturalnie
została nauczona wszystkiego, co musiała wiedzieć o bogach i Olimpie. Jej
rodzice mieli nadzieję, że nigdy nie będzie musiała przybierać swojej smoczej
postaci. Na razie uczyła się hamować zianie ogniem i syczenie na ludzi, którzy
nieszczególnie przypadali jej do gustu.
Isaac,
choć niesamowicie podobny do ojca, nie odziedziczył genu wilkołactwa. Jeszcze
nie wiedzieli, co jest jego zwierzęciem, ale domyślali się, że będzie to jeden
z wielkich kotów. Isaac pragnął iść śladami ojca, więc prawie nigdy nie
rozstawał się z gitarą, którą dostał na pierwsze urodziny od wujka Rossa.
-
Chciałbym powiedzieć, że tył jest czysty, ale tak nie jest. – Do pokoju wpadł
wysoki blondyn od stóp do głów ubrany na czarno. Za nim wszedł Mark. –
Opanowały tył. Autokar stoi najbliżej jak się dało, ale i tak trzeba będzie
przedzierać się przez tłum. Daniel załatwia drugi autokar, który odciągnie ich
uwagę. Wychodzimy za trzy minuty.
-
Bierz Katherine. – Riker podniósł małą i przekazał ją Jace’owi. – Daenerys.
Wyciągnął
dłoń do żony, objął ją czule i ruszył za resztą. W połowie drogi do wyjścia
dołączył do nich Daniel i przejął od Rocky’ego Isaaca. Bali się, że maluchy
zostaną stratowane przez fanki. Było ich mniej niż wcześniej, ponieważ ruszyły
za drugim autokarem. Ochrona, którą dowodził Jace, starała się utrzymać
dziewczyny po bokach, by zespół mógł przejść. Byli bardzo zmęczenie, machali,
uśmiechali się i przystawali na kilka sekund, by złożyć pojedyncze autografy. W
końcu dotarli do autokaru.
-
Kocham je, ale w tej chwili myślę tylko o domu – westchnął Ross, przeczesując
włosy palcami. – Gdzie Scarlet i Bianca?
-
Są w domu ze Stormie i przygotowują wam łóżka – odparł Jace. – Chciałem, żeby
przyjechały chociaż na ten koncert, ale nie mogły.
Scarlet
była jedyną czarownicą, która z woli Kirke została na ziemi. Starała się
wyeliminować magię ze swojego życia, ale jej mąż przekonywał, by nie odsuwała
od siebie tak wielkiego daru. Założyła własną klinikę i spożytkowała magię do
robienia lekarstw. Bianca natomiast była dziewczyną Daniela. Wpadli na siebie
zupełnie przypadkowo, ale jak każdy wtajemniczony wie, przypadki nie istnieją.
Z woli Artemidy Bianca – jej legendarna córka – została posłana Danielowi.
Częściowo wymazano jej pamięć o tym, kim był jej ojciec i o tym, że jest, a
raczej była, nieśmiertelna. Nieśmiertelność odebrano jej, by mogła wieść
bardziej ludzkie życie.
-
R5, zaczynamy pracę nad trzecią płytą, ale kolejna trasa dopiero za jakiś rok –
odezwała się Rydel, a jej głosie słychać było ulgę. – Ready set rock! – krzyknęła,
kiedy silnik autobusu odpalił.
- Ready
set rock!
Witajcie, herosi!
Pierwsze Wasze pytanie zapewne brzmi: "Jak wygląda Bianca?"
Ci, co oglądają TW pewnie się domyślają. Of kors, jest to moja ukochana Crystal.
Tylko ona pasuje do Sharmana (chociaż jego obecna laska też jest spoko).
Także ten... Epilog. Nie jest wybitnie długi, ale napisałam, co miałam napisać. Po czterech latach Riker, Ratliff, Rocky i Jace mają żony. Rik i Rocky dzieci. Córka Rika jest smoczątkiem, które widzicie na górze. XD
Każdy nasz heros znalazł sobie miejsce na ziemi i żyje szczęśliwie. Mam nadzieję, że ogarniacie imię córki Rikera. Katherine to jej ludzie imię, a Khaleesi to imię smoka. Tak, córka Riker znowu jest blondynką i znowu ma na imię Katherine (ci, co czytali Mystery rozumieją). XD
Więc to już koniec. Teraz będę tylko na Dellylandzie, ewentualnie czasami zajrzę na Livland.
Zastanawiam się, czy pisać, ile wycierpiałam przez bloggera... Nie, nie napiszę. Zakończmy to w miły sposób.
Aha, jeszcze jedna rzecz - Courtney to Courney Eaton. Chyba nie muszę dodawać gifka. C:
Trzymajcie się i idźcie czytać Always. Może się nawrócicie na kochanie całego R5. Sama czytam od początku i wzruszam się na co drugim rozdziale.
Ready 5et Rock!
Ready 5et Rock!
xoxo
~Liv~